czwartek, 13 sierpnia 2015

Prokastrynacja - idealny przykład?

Czym mogę się pochwalić w życiu?
Właściwie niczym. Niczego nie dokonałam, nie zrobiłam nic spektakularnego ani nawet zupełnie zwyczajnego. Moje życie to pasmo prokastrynacji. Odkładam wszystko na później. Wszystko. Nawet zwykłe porządki wzbudzają we mnie lęk. Chociaż lęk to może nie najlepsze słowo. Niechęć. Chciałabym dużo. Chciałabym być w czymś dobra, ale brakuje mi wytrwałości. Może po części też motywacji. Jeśli szybko nie widzę efektów porzucam coś nad czym akurat pracowałam.

Dobija mnie to. Męczy.

Dlatego właśnie postanowiłam coś z tym zrobić. Pierwszy krok to przeczytanie poradnika: Zrób to teraz. Stop odkładaniu spraw na jutro. Tak. To banalne. Ale od czegoś trzeba zacząć. Przez to zaczęłam szukać w sieci sposobów na organizację czasu. W ten sposób trafiłam na blog Design your life. Ta dziewczyna mnie zainspirowała i codziennie zaglądam na jej bloga, by nie stracić tego co już udało mi się wypracować. Czeka mnie ciężka droga. Ale mam dosyć swojej bezczynności. Mam dosyć marnowania swojego czasu i potencjału, który wiem, że we mnie jest. Drzemał sobie przez kilka dobrych lat. Ale dość tego! Mam tę siłę, aby zmienić siebie, swoje postępowanie i w końcu robić to o czym marzyłam od dawna. Paradoksalnie ludzie, którzy odkładają dużo rzeczy na później są ambitni i inteligentni. Ale boją się. Boją się porażki, poniżenia.

Dzięki Alinie z Design your life zrobiłam swój własny organizer. Nie wyobrażacie sobie jaką przyjemność sprawia wykreślanie już wykonanych zadań. Są też sprawy, których nie zdążyłam zrobić, te przepisuję na następny lub kolejny dzień. Jednak czuję wtedy ukłucie w sercu, że nie dałam z siebie wszystkiego. Organizer, niby mała, powszechna, często używana rzecz a potrafi tak bardzo pomóc uporządkować życie i uczyć dyscypliny.

Życzcie mi wytrwałości, bo szczęścia mam dużo skoro udało mi się w tym stanie doczekać 23 wiosen.

xoxo Mała Zołza

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Postanowień noworocznych brak.
Zgubione kilogramy po świętach stwierdziły, że tak bardzo mnie kochają, że jednak wrócą i już mnie nie opuszczą.
Sesja za pasem a ja durna nie potrafię się zmotywować do nauki.

Najgorsze jest to, że nie potrafię się zorganizować na okres dłuższy niż 2 tygodnie.



Czasami (no dobra, często) zastanawiam się, co ze mną jest nie tak. Mój facet też przestaje mnie zauważać. Blue monday, mili Państwo. Podobno najbardziej depresyjny dzień w roku dla mnie, paradoksalnie, wcale nie jest depresyjny. Tak, wiem, co przed chwilą napisałam, ale to "przemyślenia" z kilku tygodni. Dzisiaj jakoś tak mi wesoło. Może dlatego, że wszystko robię na przekór?

czwartek, 24 lipca 2014

Wspomnienia po latach

Cześć :)
Przedwczoraj przyjechał do mnie kuzyn, z którym nie widziałam się ładnych kilka lat. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że było to zupełnie spontanicznie. Jak to jest, że można nie widzieć się z kimś taki szmat czasu, rzadko ze sobą rozmawiać a nagle ta osoba się zjawia i buźki się nie zamykają. Gadaliśmy do bardzo późna w nocy i wciąż mieliśmy mnóstwo tematów. Do 10 roku życia spędzaliśmy razem każde wakacje, bite dwa miesiące. Może się wydawać, że takie małe dzieciaki nie pamiętają dużo, ale to nie jest prawda. Mamy kupę świetnych wspomnień, o których na co dzień się nie pamięta, ale w towarzystwie tej osoby wiele wraca. Dla nas było frajdą jak mogliśmy w czasie żniw podjeżdżać ciągnikiem pod bale słomy, zbieraliśmy kamyki i sprzedawaliśmy rodzinie za złotówkę, albo szukaliśmy butelek z oranżady do sprzedania. Nie nudziliśmy się, potrafiliśmy zagospodarować czas tak, aby wycisnąć z niego każdą sekundę.



Za naszych czasów (o rany, to brzmi jakbyśmy byli po 40) dzieciaki bawiły się na podwórkach, robiły bazy, uczyły małe kaczuszki latać :D a w tym momencie trudno spotkać paczkę brzdąców przy wspólnej zabawie. Teraz głównie siedzą przed komputerami, grami czy tabletami. Swoją drogą nie rozumiem PO CO takim dzieciom tablet. Rodzice dziwią się później, że dziecko jest wyobcowane, nie chce się uczyć, czy wyjść na plac zabaw. One nie żyją światem realnym tylko zastanawiają się co dzieje się w grze online, o której w końcu zacznie się ta bajka. W skrajnych przypadkach dochodzi do sytuacji, w której dziecku wydaje się, że świat gier można przenieść do rzeczywistości, że ludzie, czy zwierzęta mają kilka żyć, więc bezkarnie można zrobić krzywdę lub nawet zabić, bo przecież odżyje. Żyć - właśnie, życie jest jedno i nie da się kliknąć "save" i gdy coś się nie uda, albo zrobi się błąd wrócić do pewnego momentu. Co będzie z naszym krajem, z całą planetą, bo to zjawisko na skalę światową jeżeli będzie działo się tak dalej?

sobota, 19 lipca 2014

Panowie, co z Wami zrobić?

Głęboko zastanawia mnie postępowanie mężczyzn. Jeszcze podczas trwania roku akademickiego wracałam po weekendzie w domu na stancję. Mama i babcia - nie może być lekko. Walizka wypakowana wszelkiego rodzaju mięsem, przetworami, itd. a co za tym idzie ciężka jak Jasna Anielka. Siłuję się i próbuję wtaszczyć nieszczęsny bagaż do autobusu, a tu "Pan" w sile wieku (około 35-40) na bezczela wpycha się przede mną. Podczas podróży miałam jedną przesiadkę i to co najbardziej mnie zaskoczyło i spowodowało powrót wiary w rasę męską to to, że chłopaczek około 17-18 lat sam, z własnej, nieprzymuszonej woli wciągną te 30 kilo do autobusu i ulokował między siedzeniami.

Nie wiem czy wynika to z wychowania, czy zwykłej dobroci serca. Tak czy inaczej mężczyźni są coraz delikatniejsi. Przykro mi to mówić, ale jest w tym sporo winy kobiet. Chcemy być niezależne, samodzielne i często wykonujemy wiele obowiązków za facetów, bo przecież zrobimy to lepiej, dokładniej i na pewno szybciej. Później denerwujemy się, że mamy w domu dużego, rozpieszczonego dzieciaka.

Drogie Panie dajmy naszym drogim panom pole do popisu. My będziemy szczęśliwsze mając mniej na głowie a oni poczują się potrzebni.


piątek, 18 lipca 2014

Zmiany, zmiany, zmiany...

Cześć!
Mam na imię Wiktoria, a czemu zołza? Mój facet czasem tak do mnie mówi  (oczywiście żartobliwie ;)) Pewnie dlatego, że jestem uparta i często stawiam na swoim. Założyłam tego bloga, ponieważ chcę podzielić się moją drogą do upragnionej sylwetki i zorganizowanego życia. Jestem bałaganiarą, nie da się ukryć, choć paradoksalnie lubię porządek. Ciągle coś składam, poprawiam, przekładam, a i tak za kilka godzin pojawia się rozgardiasz. Zaczynam podejrzewać, że w moim pokoju za szafą ukrywają się chochliki, które wyciągają z  szuflad co popadnie :).

Wakacje to najlepszy czas, by zacząć zmiany. Więcej wolnego czasu, ładna pogoda i aż chce się żyć!

Na początek postanowiłam postawić sobie krótkoterminowe cele, bo jak wiadomo szybki sukces motywuje do dalszego działania :)
* zdrowe odżywianie,
* większa aktywność fizyczna
* chciałabym zrzucić parę kilo, co mam nadzieje będzie konsekwencją poprzednich dwóch punktów
* podnieść swoje "doświadczenie zawodowe". Jestem studentką, także jedyna droga do zdobycia jako takiego doświadczenia podczas toku studiów to praktyki. Szerzej o tym napiszę w kolejnym poście.
* nauczyć się lepszej organizacji.


Mam wielką motywację i mam nadzieję, że znajdą się osoby, którym się ona udzieli.